Andrzej Łuczak, bo to o nim mowa, jest jednym ze współpracowników Antoniego Macierewicza, który został zaangażowany w prace podkomisji smoleńskiej. Mieszkający w Bolesławcu 75-latek dojeżdżał do Warszawy i spał w hotelu na nasz koszt. A taki wydatek nie jest mały. W sumie w ciągu 7 lat Łuczak otrzymał ponad milion złotych z publicznych pieniędzy w postaci zwrotu za przejazdy i pobyt w hotelach.
Andrzej Łuczak rekordzistą w pobieraniu naszych pieniędzy
Podkomisja smoleńska powstała, aby zbadać przyczyny katastrofy lotniczej i wyjaśnić nieścisłości. W jej szeregach znalazł się także Andrzej Łuczak, który interesował się tym tematem od wielu lat i uczestniczył w licznych tematycznych konferencjach.
W rozmowie z portalem Bolec.info powiedział, że zajmuje się kwestiami informatycznymi, zdjęciami satelitarnymi, bazami danych oraz terenem katastrofy. Pracował w niej w latach 2016-2023, gdyż to w zeszłym roku Władysław Kosiniak-Kamysz zlikwidował działanie podkomisji. Jednak co się nachapał, to jego.
Andrzej Łuczak, według Gazety Wyborczej, miał miał być obecny wyłącznie na połowie posiedzeń. Nie przeszkadzało mu to jednak wyrobić rekordową liczbę kilometrówek. Łącznie ponad milion złotych otrzymał z publicznych pieniędzy jako zwrot kosztów wykonywania pracy.
Pawel Wodzynski/East News
Andrzej Łuczak za połowę swojej pracy prawie 8 razy okrążyłby ziemię
Wchodzą w to tzw. kilometrówki, czyli zwrot pieniędzy za eksploatowanie własnego samochodu, aby dojechać do pracy. Oprócz tego Andrzejowi Łuczakowi należał się także darmowy nocleg w hotelu, ponieważ mężczyzna dojeżdżał do Warszawy z Bolesławca. W sumie sam Łuczak wyjeździł łącznie 314 tysięcy kilometrów, a cała podkomisja 816 tysięcy.
Liczba przejechanych kilometrów przez współpracownika Antoniego Macierewicza równa się prawie 8-krotnemu okrążeniu Ziemi wokół równika. Jeśli 75-latek uczestniczyłby w każdym posiedzeniu, a nie tylko połowie, zapewne łącznie zebrałoby się tyle tysięcy kilometrów, że zdołano by za to okrążyć Ziemię nawet 15-krotnie.
Nie tylko on korzystał z funduszy publicznych w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Marta Palonek, która była rzeczniczką komisji i sekretarzem jednocześnie, otrzymała ponad milion złotych z naszych pieniędzy.