Stanisław Żółtek i Beata Szydło byli niezadowoleni z tego, że prowadzące debatę postanowiły sprawdzić, jak kandydaci do Europalrmentu radzą sobie z językiem angielskim. Żadne z nich wprost nie przyznało, że nie czuje się pewnie w tym języku, ale każde z nich krytykowało pomysł przedstawienia swych umiejętności w tym zakresie. Jednak dziennikarka nie dała za wygraną i ostatecznie ich zakasowała.
Stanisław Żółtek i Beata Szydło się zgrzali, bo mieli mówić po angielsku
W ostatnią środę można było obejrzeć debatę przedwyborczą do Europarlamentu. Dzięki temu spotkaniu wyborcy mogli przyjrzeć się kandydatom i podjąć decyzję, kto powinien nas reprezentować w Europie i Brukseli.
Siedziba Unii Europejskiej znajduje się w Niemczech, lecz językami przewodnimi w tej organizacji jest francuski i angielski. Właśnie dlatego warto, by politycy, którzy chcą robić karierę w Europarlamencie, mówili przynajmniej w jednym z tych języków.
Ponieważ angielski stał się narzędziem komunikacji międzynarodowej, dziennikarki, które prowadziły debatę, czyli Justyna Dobrosz-Oracz i Dorota Wysocka-Schnepf, poprosiły, aby na koniec debaty chętni politycy wygłosili mowę końcową właśnie w tym języku.
YouTube.com/TVP INFO
Elokwentny Borys Budka popisał się angielszczyzną. Jako pierwszy wygłosił dość długą przemowę, jednocześnie reklamując siebie i swoją partię. Jednak z tego przywileju nie za bardzo chcieli skorzystać Beata Szydło i Stanisław Żółtek.
Ten drugi po polsku wyraził swoją dezaprobatę, mówiąc:
Czy dużo będzie tych popisów w języku angielskim, czy jesteśmy w Polsce?
Na to jedna z wywołanych do odpowiedzi prowadzących odpowiedziała mu, że:
Jesteśmy w Polsce, ale nie wiem, czy pan wie, w Brukseli są dwa języki obowiązujące - angielski i francuski
Jednak Stanisław Żółtek nie dał za wygraną i zapytał retorycznie i złośliwie:
A polski można olać?
Wtedy Justyna Dobrosz-Oracz zakończyła dyskusję słowami:
Ale wystarczy tylko powiedzieć: "goodbye" (do widzenia - przyp. red)
Lidera komitetu Polexit postanowiła w tym wątku wesprzeć była premier Beata Szydło. Jednak i ona poniosła klęskę.
Beata Zawrzel/REPORTER
EAST NEWS
Beata Szydło broni języka polskiego
Kobieta włączyła się do rozmowy, mówiąc, że musi sprostować słowa prowadzącej. Zaczęła od tego, że wszystkie języki państw członkowskich Unii Europejskiej mają takie same prawa:
Szanowni państwo, ja muszę to sprostować. Pani redaktor mówiła, że są dwa języki obowiązujące. Wszystkie języki narodowe mają takie same prawa i proszę mi wierzyć...
W tym momencie przerwała jej prowadząca debatę i odparła, że:
Absolutnie, narodowe języki mają takie same prawa, ale w kuluarach na pewno się po polsku nie rozmawia
Powiedziała Justyna Dobrosz-Oracz. Na te słowa trudno było odpowiedzieć reprezentantce Prawa i Sprawiedliwości, więc zakończyła lakonicznie słowami:
Nie wstydźmy się języka polskiego, naprawdę
Poniżej tematyczne nagranie. Pochodzi ono od użytkownika Marcela Fromeli z portalu X.
XD co to było? #debata pic.twitter.com/HBrN8luRtP
— Marcel Formela (@MarcelFormelaPL) June 5, 2024
W galerii znajdziesz memy polityczne. Naprawdę warto zobaczyć!