Adam to jeden z tych uczestników, którzy wzbudzali zdecydowanie dużo emocji w programie "Sanatorium miłości". Mężczyzna wywołał ogromne poruszenie, ponieważ poinformował o dokonaniu aktu apostazji. To tym bardziej zaskakujące, że Adam był bierzmowany przez papieża Jana Pawła II. Mężczyzna uważa, że Boga ma w sercu, a nie w Kościele.
Adam z "Sanatorium miłości"
Adam to 70-letni senior pochodzący z Olkusza. Mężczyzna jest ojcem trójki dzieci, a ze swoją żoną rozstał się 10 lat temu, bo nie miał od niej wsparcia w najtrudniejszych chwilach swojego życia - gdy był po wypadku i w chorobie.
Adam do ekipy "Sanatorium miłości" dołączył pod koniec programu, gdy zajął miejsce Edmunda. Mężczyzna deklarował, że szuka w programie miłości, ale jego zachowanie w programie wzbudziło dużo kontrowersji, gdy pokazał w programie swoje "znamienite" maniery: "Sanatorium miłości": Adam już podpadł uczestnikom.
fot. Weronika Marczyk-Kiełbasa/TVP
Adam z "Sanatorium miłości" odszedł z Kościoła
Adam w wywiadzie dla TVP.pl ujawnił, że w młodości był bardzo mocno związany z Kościołem, a co więcej bierzmowania udzielił mu Karol Wojtyła, który był wówczas biskupem w krakowskiej diecezji.
Mój rodzinny Olkusz należał do krakowskiej kurii. A akurat biskupem był tam Wojtyła. Wtedy był mi zupełnie nieznany. Gdy został papieżem, przypomniała mi się jego twarz. Pamiętam, był wtedy bardzo energiczny. Tak szybciutko nas wszystkich poświęcił olejami, namaścił.
Jak się jednak okazało, nawet te doświadczenia nie wpłynęły na Adama, który po latach zdecydował się dokonać aktu apostazji.
Ja się wypisałem z Kościoła, żeby już nie mieć kontaktów nawet na papierze. Kilka lat temu dokonałem apostazji i wcale nie dlatego, że duchowni grzeszą, o czym słychać w mediach na okrągło, bo nie obchodzą mnie ich grzechy. Kościół po prostu nie spełnia już moich potrzeb. Przerażają mnie nawet malowidła kościelne, te umartwione dusze, umartwieni ludzie.
Dodał również, że on Boga ma w sobie.
Wyleczyłem się z tego, zacząłem budować własne poznanie Boga i doszedłem do wniosku, że Boga mam w sobie, autentycznie. Jak mówią, że jestem dzieckiem Bożym, to ja mówię, że mam Boga w sobie, a więc muszę o Niego w sobie dbać.