Zbliżają się wybory prezydenckie, a na horyzoncie pojawił się kandydat, którego nikt się nie spodziewał (choć może powinniśmy). Krzysztof Stanowski – człowiek, który zdążył już pokłócić się z połową internetu i zaprzyjaźnić z drugą – zapragnął sięgnąć po najwyższy urząd w państwie. Postanowiliśmy ruszyć z pomocą i odmienić jego modnisiowaty wizerunek, na bardziej ludzki.
Krzysztof Stanowski — odmieniamy jego look
Kampania Krzysztofa Stanowskiego ruszyła z kopyta. Jest zawzięcie, jest energia, jest portal X rozgrzany do czerwoności. Brakuje tylko jednego: kontaktu z przeciętnym wyborcą, który na widok perfekcyjnie ułożonej fryzury i stylówki za pięć pensji z Biedronki odczuwa niepokój.
Bo, nie oszukujmy się, Krzysiu to modniś. Fryzura jak od barbera z Nowego Jorku, stylówka z kapsułowej kolekcji dla hipsterskich redaktorów i ten nonszalancki błysk w oku.
A tu może warto wyglądać bardziej swojsko. Tak jakbyś właśnie wyszedł z remizy, a nie z planu zdjęciowego. Lud domaga się swojskości. Dlatego – jako redakcja z misją, humorem i z aplikacją FaceApp – postanowiliśmy pomóc Krzysiowi odnaleźć drogę do serc, żołądków i głosów prostych Polaków.
instagram.com/krzysztof.stanowski; FaceApp
Krzysztof Stanowski w nowych odsłonach
Mamy w zanadrzu na przykład Krzyśka w wersji surowej, pierwotnej, wręcz testosteronowej. Długie, roztrzepane włosy – jakby codziennie czesał się wiatrem – i broda tak gęsta, że można w niej zgubić pilota od telewizora. Można go sobie wyobrazić przy grillu z workiem węgla w ręce, debatującego o polityce fiskalnej między jednym obróceniem kiełbasy a drugim. Swojski, chropowaty, ale budzący zaufanie.
A może bardziej kontrowersyjna propozycja. Łysa głowa, zarost jak z westernu klasy B. Stylizacja ta mówi jedno: „Nie będzie miękkiej gry”.
Jeśli Krzysztof naprawdę chce powalczyć o serca narodu, czas zrezygnować z modnych sneakersów i fryzjera celebrytów. Lud chce brudu pod paznokciem i autentyczności w spojrzeniu. A my, jak zawsze, służymy pomocą.