Karol Nawrocki został w listopadzie hucznie wybrany jako kandydat na prezydenta Polski 2025. Nominowany przez PiS powinien być równym konkurentem dla Rafała Trzaskowskiego, który niezmiennie utrzymuje prowadzenie w sondażach. Tak jednak nie jest. 42-letni szef IPN od początku jest w tyle za włodarzem Warszawy, a jego kandydatura jest potępiana nawet w szeregach PiS. Przeanalizowaliśmy kampanię i samego Karola Nawrockiego. Wyciągnęliśmy 5 najważniejszych powodów jego porażki.
Karol Nawrocki nie może liczyć na silne wsparcie PiS
Pierwszym powodem jest to, że Karol Nawrocki był znany wąskiemu środowisku politycznemu i interesantom, zanim został ogłoszony kandydatem na prezydenta. Właśnie dlatego trudno jest w dość krótkim czasie zyskać przychylność i zaufanie wśród opinii publicznej, która wprost przyznaje, że nie wie, kim jest. Mimo że taktyka mało znanego, ale dobrze wypromowanego polityka przeszła przy kandydaturze Andrzeja Dudy, teraz już to nie zda egzaminu.
Obecna sytuacja finansowa partii opozycyjnej jest niestabilna i znacznie gorsza, jaka była kiedy to Andrzej Duda startował na prezydenta. Wtedy wówczas dysponowano milionami złotych na kampanię ich kandydata, teraz już nie i to widać w ostatnich miesiącach. Poza tym nawet gdyby było inaczej, to i tak PiS nie ma dużej siły politycznej i praktycznie żadnej władzy. To z kolei naprowadza nas na drugi powód, przez który prezes IPN nie ma łatwo w kampanii.
youtube.com/@tvpinfo
Polacy odrobili lekcję z historii i sloganu "prezydenta wszystkich Polaków" i wiedzą, że podobnie jak Andrzej Duda, który nie pełnił tej funkcji w sposób w pełni niezależny, lecz działał pod dyktando Jarosława Kaczyńskiego, tak też może być z Karolem Nawrockim. Nie wspominając o tym, że wielokrotnie było powtarzane, że jest niezależny, a później tyle samo razy prezes klubu nawoływał, że to "ich kandydat". Sprzeczność sama w sobie.
Brak obycia i doświadczenia politycznego Karola Nawrockiego
Trzecim powodem jest to, że Karol Nawrocki nie jest i nigdy nie był politykiem. Chcąc nie chcąc, na urząd prezydenta musi zostać mianowany ktoś, kto w miarę dobrze odnajduje się nie tylko w krajowej i międzynarodowej polityce, ale i w jej przeszłości, przynajmniej tej bliskiej. Karol Nawrocki ewidentnie gubi się w meandrach spraw politycznych, co było widać, kiedy udzielał wywiadu niezależnym mediom, podczas grilowania go na debatach, a także jak kilkukrotnie zmieniał zdanie.
Facebook.com/szklokontaktowetvn24
Zresztą jego przeszłość to pięta achillesowa, a zarazem czwarty punkt jego braku powodzenia w obecnej kampanii. Jeszcze żadnemu innemu kandydatowi na prezydenta nie wytknięto tylu ciemnych meandrów z jego życia, jak jemu.
Nie tylko słynny apartament miłości w Gdańsku, który wynajmował za nasze grube pieniądze, gdy jego dom stał 5 km dalej, ale też książka o członku mafii, którą jak się później okazało, napisał on sam i wychwalał w niej siebie samego. Poza tym wytknięto mu też, że miał osobiste kontakty z przedstawicielami zorganizowanej grupy przestępczej, a to zawsze osłabia wiarygodność kandydata w oczach wyborców.
instagram.com/nawrocki_25/
Ostatnim punktem jest brak obycia wizerunkowego i stanowczości. Karol Nawrocki niejednokrotnie popełnił błąd, czy to podczas konsumpcji kiełbasy w fabryce ze złym strojem, czy to też podczas Q&A, kiedy to wskazał dwie potrawy, uznając obie za "w porządku", co odebrano jako brak zdecydowania. Jego słynne "nie uważam nic", kiedy należało skrytykować polityków PiS, także przeszło do historii.
Oprócz tego bieganie i trening na siłowni z kamerą także były dość groteskowe, a także liczne przejęzyczenia również nie dodały mu głosów. Najgłośniejsza "pucia" skompromitowała jego, a następnie jego żonę, kiedy to próbował się wytłumaczyć ze wpadki i twierdził, że właśnie tak nazywa swoją małżonkę. Karol Nawrocki wymyślił też chorobę, która nie istnieje. W wypowiedzi do dziennikarza zamiast powiedzieć Polio, on powiedział Palio, czyli przywołał wyścig konny, a nie chorobę.